350 km od Szczecina, 3 dni warsztatów, 7 instruktorów (w tym jeden headliner festiwali na całym świecie). Koszt: ponad 200 zł. Jakie są nasze wrażenia po pierwszym So!Salsa Summer Jam w Gdańsku?
Najbardziej niesamowitą rzeczą moim zdaniem była kameralność warsztatów (około 60 osób) połączona z obecnością Juana Matosa. To tak, jakby Pharell albo Snoop Dog przyjechali do Szczecina dać koncert w Hormonie . I zostali na afterparty, żeby pośpiewać z fanami. W momencie kiedy ekipa So!Salsa opublikowała wiadomość o tym wydarzeniu wiedziałam, że to będzie absolutny hit. Agnieszka Soboń
Mnie przede wszystkim podobały się bardzo ciekawe, inspirujące zajęcia . Głównie dlatego, że zwracały uwagę na techniczny aspekt tańca , zamiast pokazywania jaką gwiazdą jest instruktor. Marek Streich Potwierdzam. Również atmosfera była rewelacyjna . Na festiwalach ludzie są bardziej anonimowi, nie ma czasu na korygowanie 200 osób na sali. Wielki plus dla Juana za zejście z podestu na zajęciach partnerwork. Raz, aby wyrównać proporcje, a dwa, żeby dawać korekty. Agnieszka Soboń Matos to mistrz porównań . Dodam, ciekawych porównań. Nikt tak jak on nie potrafi wskazać podobieństw między wycieraniem butów z psiej „kaki” do pachangi. Marek Streich A propos porównań – strzał w 10 to również porównanie pachangi do intuicyjnego ruchu jaki ciało wykonuje, kiedy jakiś utwór nam się wyjątkowo spodoba. Pachanga wg. Matosa to płynny ruch całego ciała , nie tylko kolan i bioder; można ją tańczyć do każdego rodzaju muzyki. Agnieszka Soboń VIDEO
Jeszcze o headlinerze – spodobała mi się również jego uwaga odnośnie muzyki, którą puszcza na warsztatach. Nie jest to typowe mambo z rozbudowaną sekcją dętą, ale bardzo żywe i emocjonalne utwory z wokalem na pierwszym planie, których teksty zna na pamięć. W końcu taniec porusza w nas różne emocje i żeby poczuć muzykę musimy uruchomić swoją sentymentalną i wrażliwą stronę, której na co dzień możemy nie dopuszczać do głosu. Na zajęciach możemy się za to rozluźnić i trochę poegzaltować w bezpiecznych warunkach, szczególnie jak nauczyciel robi głupie miny i udaje, że śpiewa. Agnieszka Soboń
W ramach wydarzenia odbyły się również trzy gorące (dosłownie) imprezy, każda z pięknymi pokazami. Oprócz interpretacji pokazu „Ran Kan Kan” pod przewodnictwem Ani Chagowskiej, najbardziej spodobały mi się dwa pokazy trójmiejskie . Pierwszy w wykonaniu żeńskiej formacji So!Salsa, drugi zaś z udziałem naszej ulubionej zoukowej pary w kraju: Doroty Jułkowskiej i Piotra Burby. Choreografie palce lizać! Marek Streich VIDEO
Dla mnie bombowy był też pokaz Ewy i Marcina z Krambo do „La Bandy”, podobnie jak prowadzone przez nich zajęcia. Dużo śmiechu i dobrej techniki . Żałuję, że nie zostaliśmy na ostatnich zajęciach Klaudii oraz Fibe, ale nie dalibyśmy rady wrócić na poniedziałek. Agnieszka Soboń VIDEO
Całe wydarzenie oceniam na 9,5/10. Dlaczego nie 10? Mimo, że lokalizacja So!Salsa jest jest wielkim plusem (stoczniowy klimat, industrialne wnętrza, funkcjonalność) to w okresie letnim ciężko tańczyć z powodu wysokiej temperatury (32 stopnie w cieniu). Mimo ewidentnych starań organizatorów (wiatraki, wybijanie szyb we własnych oknach dla lepszego przewiewu) i tak było za gorąco. Po drugie poprawy wymaga trzymanie się harmonogramu zajęć. O ile dla mieszkańców Trójmiasta przesunięcie warsztatów o 1,5h może nie stanowić problemu, o tyle dla przyjezdnych jest to spora komplikacja. Pół biedy z samochodem, część uczestników musiała wybierać między pociągiem a zajęciami. Marek Streich Dla mnie 9,9/10. Przyczepiłabym się jedynie do terminu, który (oczywiście niecelowo) zbiegł się z Openerem. Bo drogie nocelgi i tłumy w Trójmieście, to tyle mojego marudzenia. Agnieszka Soboń Podsumowując . Zdajemy sobie sprawę, że była to dopiero pierwsza edycja So!Salsa Summer Jam. Liczymy na kontynuację w przyszłym roku i trzymamy kciuki za organizację. Jak powiedziała Klaudia Kopiec współzałożycielka So!Salsa: „Wydarzenie było super, bo wzięli w nim udział super ludzie”.
Podpisujemy się pod tym wszystkimi czterema rękami i dodajemy tę pozycję na naszej listy wydarzeń ulubionych i obowiązkowych!
To pisaliśmy my Gan Gan y Gan Gon czyli Agnieszka Soboń i Marek Streich